Ruszamy w trasę po Afryce!
Jesteśmy już w Kapsztadzie. Tak szybko zleciał nam czas z rodziną i przyjaciółmi w Warszawie, że nie było nawet chwili na napisanie choćby jednej linijki na bloga. Dlatego podsumowanie Ameryki Południowej ciągle czeka, a roadmapa Afryki, choć w głowie i na papierze właściwie gotowa, to jej wersja na „Zwinnie przez świat” powstaje dopiero w Cape Town.
Afryka marzyła nam się od dawna i tak jak punktem kulminacyjnym naszych 4 miesięcy w Ameryce było Macchu Picchu i Galapagos, to Afryka jest taką kulminacją całego roku 2017. Mieliśmy już okazję zajrzeć na subsaharyjską część Afryki 1,5 roku temu i zaczęliśmy wtedy „z górnego C”, bo w Ugandzie, obserwując górskie goryle. Tam powstał w głowie plan, już nie tylko takie „a może by tak?”, ale realny plan, żeby na ten kontynent wrócić.
Planu na Afrykę nie tworzyłam sama. Wiedziałam, że chcę, aby się na nim pojawiła Namibia i Botswana, ale postanowiłam tym razem trochę sobie pomóc i zleciłam przygotowanie trasy firmie „Manufaktura podróży”, założonej przez podróżnika i dziennikarza – Tomka Michniewicza, który sam ten kontynent nieźle zna, ale też zgromadził przy sobie sporą grupę ludzi, którzy kawał świata zjeździli i coś niecoś o tym punkcie na ziemi wiedzą.
Wypełniłam ankietę, wymieniłam się paroma mailami i po 2-3 tygodniach dostałam w pełni opisaną trasę, która odpowiadała naszym preferencjom, sposobie podróżowania, spełniała warunki logistyczne i budżetowe. Super sprawa! Na papierze wygląda to wspaniale – każdy dzień jest rozpisany w szczegółach, ale jednak z szacunkiem dla dość doświadczonego turysty, jakim my raczej już jesteśmy. Wiemy, gdzie mamy jechać, możemy skorzystać z ich rekomendacji noclegów, choć to oczywiście nie jest to w 100% konieczne. Ważne jest, że mamy trasę z punktami, które dokładnie odpowiadają naszym oczekiwaniom, wiemy jak bardzo poszczególne odcinki drogi będą wymagające, mamy informację, kiedy i gdzie możemy zrobić zakupy na dalszą drogę i ktoś już za nas sprawdził, czy ten zestaw „atrakcji” zmieści się w naszym budżecie. W przypadku Ameryki Południowej spędziłam nad przygotowaniem nas do podróży ponad 6 miesięcy. Przy Afryce potrzebowałam po prostu oszczędności czasu.
Teraz okaże się, jak przygotowany przez Manufakturę plan sprawdzi się w praktyce. Ja w każdym razie nie czuję się zbyt komfortowo, podążając za rozpiską, z którą nie miałam za wiele wspólnego 😉 Lubię realizować swój plan, a ten jest jednak obcy. Prezentuje się jednak zacnie, więc nie narzekam 🙂 Zobaczcie, co nas czeka.
Afryka Południowa - roadmapa na najbliższe 2 miesiące
- Początek: Cape Town -18 maja 2017
- Koniec: Cape Town (RPA) albo Windhoek (Namibia) – 13 lipca 2017 choć może zostaniemy trochę dłużej, tego dnia musimy jednak oddać samochód. A sprawa może nie być oczywista… o tym przeczytajcie w aktualizacji poniżej.
- Środek transportu – Ford Bush Camper!!! To dopiero dla nas nowość 🙂 Wprowadzamy się na 2 miesiące do domu na kółkach, śpimy w namiocie na dachu samochodu, sami gotujemy i przyrządzamy posiłki. Możecie się śmiać – dla mnie to logistyczne wyzwanie!
- Odwiedzimy 5 krajów: RPA, Namibię, Botswanę, Zimbabwe i malutkie Swaziland.
- Przed nami takie cuda jak: Pustynia Kalahari, Spitzkoppe, Park Narodowy Etosha, Delta rzeki Okavango, Park Narodowy Chobe, Wodospady Wiktorii, Park Narodowy Matobo, Rezerwat Imire i Park Narodowy Krugera. I to tylko największe i niektóre atrkacje.
- W sumie mamy do pokonania około 8 tys. km w 55 dni czyli ok.145 km na dzień… nie samym asfaltem muszę dodać.
- Główne cele Bogusia:
- Przejechać bezpiecznie planowaną trasę, często bezdrożami, a nawet po pustyni.
- Oswoić się z lewostronnym ruchem – asap!
- Poradzić sobie na pustyni, nie zakopać się, a jeśli już tak się stanie – potrafić się odkopać.
- Pokonać wszystkie planowane przeprawy przez rzeki bez mostów i bez topienia samochodu.
- …A w między czasie zdołać zobaczyć prawdziwą Afrykę, nieokiełznaną, dziką i tak bardzo inną niż nasza codzienność w Europie.
- Główne cele Sylwii:
- Skompletować po jednym samodzielnie wykonanym zdjęciu wszystkich zwierząt z wielkiej piątki + żyrafa :). Chodzi o takie zdjęcia, na które chciałabym patrzeć i nie będzie mi wstyd je wydrukować.
- Przestraszyć się jedynie za blisko podchodzącego słonia albo nosorożca (żadnego bandyty…) i żeby tylko na strachu się skończyło.
- Natknąć się na swojej drodze wyłącznie na tak dobrych ludzi jak Ci, których udało nam się spotkać w Ameryce Południowej.
Trzymajcie kciuki! Będzie się działo 🙂 Relacje z drogi będziemy umieszczać w miarę możliwości. Nie wiem, jak często będziemy mieli dostęp do Internetu. Zawieszam więc aktualnie swój reżim Scrum’a, Afryka będziemy przemierzać tak, jak należy ją przemierzać – bez zbyt dokładnego planu 🙂 Już w Cape Town czujemy, że czas ma tutaj drugorzędne znaczenie i mało kto wybiega myślami dalej niż do jutra...
Off we go! Stay tuned!
A to mała aktualizacja po paru pierwszych dniach 🙂
Zlecenie przygotowania do podróży komuś innemu skutkuje pewnym niepożądanym syndromem – objawem lenistwa. Tak się stało w naszym przypadku i przywiązani do tego, co dostaliśmy na papierze, nie sprawdziliśmy wszystkiego dokładnie przed wyjazdem. A tu niestety w ciągu ostatnich paru miesięcy zmieniły się przepisy wizowe RPA i Polacy mogą przebywać na terenie tego kraju bez wizy nie dłużej niż 30dni, włączając w nie pobyt we wszystkich ościennych krajach… Jeszcze niedawno było tak, że wyjazd z RPA do na przykład Namibii resetował ten czas i po powrocie znów liczył się od nowa. Ale teraz już tak nie jest… Co więcej, zgodnie z tym, co udało nam się ustalić w Ambasadzie Polski w Pretorii, nie ma dla nas możliwości wyrobienia wizy do RPA nigdzie w Afryce. Jedynym sposobem jest powrót na chwilę do Polski.
W związku z tym wczoraj zawróciliśmy z drogi do Namibii i robimy naszą trasę odwrotnie niż planowaliśmy, żeby zdążyć obejrzeć RPA. Wjazd do Namibii mamy możliwy aż do 18go lipca zgodnie z wizą, którą mamy już przyznaną na ten kraj.
A potem… potem zobaczymy co będzie. Zamierzamy próbować wyrobić wizę RPA w Namibii, a jeśli się nie uda – ściągniemy jakiegoś kierowcę do Namibii po odbiór samochodu. Nie planujemy jednak skracać pobytu! O co to, to nie! 🙂 Dobrze, że nie mamy biletu powrotnego z Cape Town i właściwie to nie mamy nawet planu, gdzie jechać dalej, więc cokolwiek w Namibii nam się trafi na lotnisku – będzie na pewno dobre 😉
Trzymajcie kciuki, żeby to był koniec „formalnych” niespodzianek.
Zostaw Komentarz