Sprint 13 – chiński zawrót głowy

with Brak komentarzy

Chiny – azjatycki etap Zwinnie Przez Świat czas zacząć!

Dzień dobry! Pozdrawiamy z Pekinu 🙂

I na początek: „Co ja sobie myślałam?!” – to zdanie przyszło mi do głowy, kiedy po 3 próbach uruchomienia gmail’a i Facebooka w Pekinie, dotarło do mnie, że to nie jest problem wifi… Nie mam pojęcia, jak ja to sobie wyobrażałam… chyba mniej więcej tak: „W Chinach nie ma wolności słowa, a cenzura jest bardzo daleko posunięta.” Nawet nie spróbowałam przełożyć tego na rzeczywistość… na praktyczne zakazy i nakazy… Nawet jeśli natknęłam się na jakiś artykuł o Chinach, w którym poruszono temat braku dostępów do mediów, które dla nas są takim standardem, musiałam to zupełnie zignorować i nie zarejestrować tych faktów.

Od wczoraj mnie to bezustannie szokuje, nie tylko moja bezradność i ogarniająca mnie panika, kiedy potrzebuję na szybko jakiejś informacji i niewiele mogę z tym zrobić, ale też ignorancja i nieświadomość, w której do tej pory żyłam.

Brak dostępu do produktów google, daje o sobie znać w szczególności. W towarzystwie Google Maps przejechaliśmy 5 afrykańskich krajów i połowę Ameryki Południowej. W Chinach musieliśmy o tym zapomnieć. (Przesieliśmy się na maps.me – działa!)

Gmail to ważne narzędzie do komunikacji w kilku istotnych sprawach dla Bogdana. Dostępu przez następy miesiąc – brak. Trzeba wrócić do dawno zapomnianego adresu na home.pl.

No i najważniejsze – dostęp do bazy informacji o wszystkim w postaci Google Search – zapomnij. Dostęp do strony www mam tylko wtedy, jak wpiszę w pasku przeglądarki cały adres… tylko… jaki adres, jeśli go nie znam??? 🙂

Podróżowanie w warunkach, w których nic nie możesz wpisać do wyszukiwarki, a informacji potrzebujesz przecież bezustannie, to kolejny poziom wtajemniczenia. Jak dodasz do tego maksymalną barierę komunikacyjną, nie tylko językową, ale taką która uwzględnia również różnice kulturowe i behawioralne – to wskakujesz o dwa poziomy wyżej. Witamy w Chinach 🙂 Tak się podróżowało przed erą smartfonów (plus zupełny brak komunikacji!).

Wracamy do zwinnego projektowania naszej podróży! Sprint 13 rozpoczęliśmy w ostatni piątek i standardowo potrwa 2 tygodnie. Pierwszym krokiem do udanego sprintu jest solidny plan… Nie wiem, jak będzie z tą jego solidnością. Coś czuję, że się może jeszcze po drodze trochę zmienić, ale przynajmniej będzie dobra baza. Oto, co chcielibyśmy zrobić w Chinach przez następne 2 tygodnie.


 

User Story 1

Jako ta, która zakazów co do zasady nie lubi ;), chciałabym zwiedzić „Zakazane miasto” w Pekinie, żeby poczuć potęgę Cesarstwa Chińskiego i zacząć wczuwać się w historię tego kraju.

Opis

Pekin to nasz pierwszy przystanek na trasie przez Chiny. Biorąc pod uwagę, że to jedno z największych miast na świecie (ok. 20mln mieszkańców), to zaliczymy największy chyba w tym roku kontrast, bo z pustyni i buszu przeniesiemy się prawie bezpośrednio w miejski moloch. To było zamierzone. Ten miesiąc chcemy poświęcić na ludzi, kulturę i historię. „Zakazane Miasto” w Pekinie to największy kompleks pałacowy na świecie. Całkiem pokaźne miasto w mieście, które miało za zadanie chronić Cesarza przed wrogami, ale chyba też przed trudami życia codziennego. Chcemy zobaczyć to cudo, przejść się korytarzami i dziedzińcami, którymi kiedyś chodzili członkowie dynastii Ming i Qing. Te historie na lekcjach w szkole, były dla mnie trochę jak z innej planety, trochę jak egzotyczne bajki. Czas je oswoić i lepiej zrozumieć historię jednego z największych państw świata.

User Stories: 5

(bo to duże jest, a my ostatnio tylko jeździliśmy samochodem 😉 )

User Story 2

Jako łakomczuch pełną parą chciałabym skosztować kaczki po pekińsku w Pekinie, żeby zobaczyć, czy smakuje tak samo dobrze jak w China Town w Londynie.

Opis

Jednym z pierwszych miejsc za granicą, do których pojechałam był Londyn i wcale nie tak dawno temu. Nie podróżowałam poza Polskę jako nastolatka, ani będąc na studiach. Do Londynu zabrał mnie Bogdan. Stojąc pod Big Benem się popłakałam, bo nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje, że to możliwe, że tam jestem. Oj dużo się od tego czasu zmieniło…

Wtedy jednak pierwszy raz spróbowałam kaczki po pekińsku, w londyńskim China Town właśnie.

Od tego czasu, ilekroć wracaliśmy do Londynu, ten punkt programu był obowiązkowy. To dla mnie ważny smak i ważne wspomnienie. Pierwsze zetknięcie z innym światem, innymi smakami. Pierwszy moment, kiedy pomyślałam: chcę jeszcze! No i proszę – dotarłam do Pekinu. Kaczka musi być nawet jeśli to najbardziej banalna potrawa na liście najbardziej banalnych potraw do spróbowania w Pekinie! 🙂

User Stories: 2
User Story 3

Jako kolekcjonerka najpiękniejszych krajobrazów na świecie, chciałabym obejrzeć Wielki Mur Chiński, aby powiększyć tę listę o niezaprzeczalnie jeden ze światowych highlightów.

Opis

Wielki Mur Chiński to jeden z 7 nowych cudów świata. W tym roku widzieliśmy już jeden obiekt z tej listy: Machu Picchu. Jeśli Mur Chiński okaże się choć w połowie tak piękny jak MP, to tylko dla niego było warto tu przylecieć. Zobaczymy! Wybraliśmy drugi z kolei odcinek muru pod kątem popularności – Mutianyu. Przenocujemy nieopodal bramy wejściowej, żeby dostać się na mur najwcześniej jak to możliwe. Marzy mi się chociaż jedno zdjęcie bez tłumu Chińczyków w tle 🙂 To trudne jest tutaj… bardzo.

User Stories: 8
User Story 4

Jako osoba przecież dość cnotliwa ;), chciałabym odwiedzić świątynię Konfucjusza w Pekinie i przy okazji lepiej poznać założenia jego filozofii.

Opis

Konfucjanizm to najważniejszy nurt filozoficzny w Chinach. Co poniektórzy twierdzą nawet, że nie jest to żadna „filozofia”, ale raczej system etyczny, który określa moralność, pokazuje co to znaczy być „dobrym człowiekiem”. Nie jest to też żadna religia, bo nie ma w założeniach konfucjanizmu żadnego pierwiastka boskiego. Księgi Konfucjusza są w Chinach traktowane, jak Biblia w chrześcijańskim świecie. Trzeba się więc zapoznać z naukami Konfucjusza, jeśli chce się zrozumieć Chiny trochę lepiej. Chcemy to zrobić przy okazji wizyty w jednej z jego świątyń, w Pekinie.

User Stories: 2
User Story 5

Jako ta, która czasem lubi się bardzo zdziwić, chciałabym zobaczyć Terakotową Armię pod Xi’an, żeby ujrzeć jeden z najbardziej niezwykłych grobowców świata.

Opis

Aż ciężko jest mi to sobie wyobrazić – 7,5tys. figur naturalnej wielkości, przedstawiających żołnierzy i konie, które to miały chronić zmarłego cesarza Qin Shi w jego życiu pozagrobowym… Ludzkie figury mają indywidualne rysy, każda jest inna. Coś takiego po prostu muszę zobaczyć na własne oczy, żeby się porządnie zdziwić.

Żeby ulec temu zdumieniu, będziemy musieli nadrobić sporo drogi. W planie mamy 2 nocne pociągi po kilkanaście godzin w podróży. Wyszliśmy trochę z wprawy! 🙂 Od całonocnych autobusów w Ameryce Południowej minęło trochę czasu. Dlatego będzie to najtrudniejsze zadanie na ten sprint. Mam też wrażenie, że w Xi’an może być jeszcze trudniej z komunikacją niż w stołecznym Pekinie, więc… trzymajcie kciuki.

User Stories: 13
User Story 6

Jako miłośniczka wielkich, nowoczesnych metropolii, chciałabym odwiedzić Szanghaj, żeby poznać tę nowoczesną twarz Chińskiej Republiki Ludowej.

Opis

Użyję analogii, choć ich nie lubię. Jeśli Pekin to dla mnie trochę taki Kraków, to Szanghaj będzie Warszawą dla Chin. Może niesłusznie mam takie skojarzenie, ale na razie takie mam 🙂 Zobaczymy, czy się potwierdzi. W tym mieście chciałabym jednak postawić na nowoczesność właśnie, na poznanie Chin XXI w. – państwa, które jakiś czas temu zajęło ważną pozycję na arenie ekonomicznej i gospodarczej świata i nie bardzo chce z niej zejść… Chcę postawić na Pudong za dnia i w nocy. Obejrzeć go z perspektywy chodnika i jeśli tylko da się to zrobić za rozsądne pieniądze, tarasu obserwacyjnego z jednego z wieżowców. Ma być miejsko!

User Stories: 3
User Story 7

Jako miłośniczka miast i wielkich i małych chciałabym odwiedzić Zhouzhuang, chińską wenecję, żeby odpocząć chwilę od zwiedzania monumentalnych zabytków i wielkich miast.

Opis

Zhouzhuang to nieduże miasto, położone niedaleko Szanghaju. Popularne jako cel jednodniowych wycieczek. My zostaniemy tam chwile dłużej, żeby podładować baterię przed kolejnym chińskim sprintem. Miasto jest znane z uroczych kanałów i tradycyjnej chińskiej zabudowy. Zobaczymy, czy stojąca woda w 40st upale będzie faktycznie taka urocza 😉

User Stories: 3

36SP! Całkiem sporo, ale to nie jest dziwne. Chiny to niełatwy temat. Trzymajcie kciuki!

Poniżej w ramach demo z pierwszego user story trochę zdjęć w naszych pierwszych 2 dni w Pekinie. Kilka z nich przedstawia „Zakazane miasto”. Inne pochodzą ze spaceru po Parku Beihai, centrum miasta łącznie ze sławnym Placem Tiananmen i z wizyty w Świątyni Lamy.

Zostaw Komentarz