Uganda – Retro cz.2 – Pierwsze dwa „top-top’ów”!

with Brak komentarzy

Retro cz.2

 

Co się udało? – najlepsze momenty, doświadczenia, przeżycia… Top-topów!

W tym i następnym wpisie podzielimy się tym, co było dla nas w tej wyprawie najlepsze i co uznajemy za wyjątkowo udane. A było tego sporo! Zaczniemy od dwóch rzeczy na literę "L" 🙂 Ludzie i... Lwy!

 

Top nr. 1- Ludzie – największa miła niespodzianka Ugandy to tamtejsi ludzie – życzliwi i ciekawi gości.

Uganda to aktualnie jeden z bezpieczniejszych krajów kontynentu. Niektóre obszary są zagrożone działalnością rebeliancką, ale leżą z dala od szlaków turystycznych, na dalekiej północy. Ludzie okazali się bardzo dla nas życzliwi. Wielokrotnie byliśmy zaczepiani przez lokalnych mieszkańców tylko po to, żeby chwilę porozmawiać. Zwykle pytali, co już widzieliśmy, co zamierzamy obejrzeć i zawsze prosili o rekomendowanie ich kraju wśród znajomych, bo turystyka jest dla nich bardzo ważna. Również za każdym razem kończyli swoją wypowiedź prostym „Wish you all the best”.

Kolor skóry nas tam bardzo wyróżniał. Turystów nie jest aż tak dużo, więc nasze pojawienie się wśród lokalnej ludności zwykle wzbudzało spore zainteresowanie.  Dzieciaki oblepiały nas z każdej strony. Były niezwykle otwarte i nieziemsko ciekawskie. Jedno z bardziej interesujących pytań, które od nich usłyszeliśmy brzmiało: „Czy to prawda, że Micheal Jackson żyje i mieszka w Polsce?!”. Byliśmy tak zaskoczeni, że nieopatrznie zabiliśmy niestety ostatnią nadzieję naszego małego kolegi odpowiadając, że nie.

Dwa razy trafiliśmy na szkolne parady uczniów. Wszyscy odświętnie ubrani, prowadzeni przez nauczycieli w akompaniamencie orkiestry dętej. Dużo energii, kolorów. Uczestnicy byli zachwyceni całą chmarą paparazzi, chętnie pozowali do zdjęć. Ciekawostką i zaskakującym polskim akcentem, był pan ochroniarz w jednym takim pochodzie – paradował w kurtce z napisem „Mostostal – nadzór budowy”! Nie mogliśmy uwierzyć! Wszyscy go dopadli z aparatami fotograficznymi. W końcu nas zapytał o co chodzi i dlaczego wszyscy robią mu zdjęcia. Jak zwykle miło pogawędziliśmy, życzył nam wszystkiego dobrego i poparadował z dzieciakami dalej.

Top nr.2 - Lwy drzewne

W Parku Królowej Elżbiety spędziliśmy z nimi kilka godzin. To generalnie dość oryginalne dla lwów, żeby tak chętnie wspinały się na drzewa, a akurat te sobie taki rodzaj „aktywności” upodobały. Widok dzikiego kota na żywo w jego naturalnym środowisku to niesamowite przeżycie. Bardzo liczyłam na to, jadąc do Ugandy i dostałam, czego chciałam, nawet z nawiązką. Zetknęliśmy się z tymi pięknymi zwierzętami 3 razy.

Za pierwszym razem dotarliśmy do drzewa, na którym wylegiwały się 3 samice i 4 młode. Młode były trochę niecierpliwie i chodziły po drzewie w tę i z powrotem, przybierając przeróżne pozy, co niezmiernie cieszyło wszystkich fotografów. Zaczepiały siebie nawzajem, zupełnie jak domowe kociaki. Największe wrażenie robią jednak ich ogromne, masywne łapy… Uświadamiają trochę z czym masz do czynienia.

 

 

 

 

 

Druga niespodzianka to samiec - zaspany i rozleniwiony, wylegiwał się na gałęzi innego drzewa, w ogóle nie zwracając uwagi na pielgrzymki jeep’ów pod jego „łóżkiem”.

Następnego dnia po pokazie na drzewach, spotkaliśmy lwicę, która postanawiła zasadzić się na antylopy. Obserwowaliśmy ją przez ponad godzinę. Cierpliwie i metodycznie podchodziła do stada koziołków. W którymś momencie, przeszła przed naszym jeep’em przez drogę. Niestety (ale „stety” dla koziołków), polowanie okazało się nieudane. Ostatni koziołek gapa, który dość długo wydawał się ignorować wszelkie sygnały ostrzegawcze, w końcu zorientował się, co jest grane i umknął lwicy.

Zostaw Komentarz