Sprint 4 – „Boliwia w kilku odsłonach” – zakończony!

with Brak komentarzy

Boliwia - to już nie urlop... to doświadczenie

Boliwia to przygoda, to już nie jest zwykły urlop. Ten kraj doświadcza, a nie tylko prezentuje swoje wdzięki. Czy to przy okazji choroby wysokościowej, czy zwiedzając Potosi albo spacerując pionowymi ścianami La Paz, Boliwia przypomina, że jest unikalna i skomplikowana.

Te dwa tygodnie były dla nas:

  • kubłem zimnej wody przy okazji lekcji historii w Potosi,
  • walką z naszymi organizmami na ogromnych wysokościach,
  • chwilą załamania formy, gdy dopadło nas zatrucie żołądkowe.

Ale też:

  • świetną karnawałową zabawą ramię w ramię z mieszkańcami Sucre,
  • momentem przyjemnego relaksu wśród zielonych wzgórz Coroico,
  • spotkaniem z pozytywnie zakręconymi ludźmi:
    • tymi, co lubią wspinać się po drzewach i dlatego upodobali sobie lasy deszczowe Boliwii,
    • tymi, co mimo przykrych przygód zachowują pogodę ducha i chęć do dalszego kolekcjonowania pięknych migawek z podróży i...
    • tymi, którzy swoje życie poświęcili dzikim zwierzętom, którym inni ludzie wyrządzili dużo krzywdy, zarażając swoją pasją wolontariuszy z całego świata.

To był dobry sprint! Wydaje się „wartościowy” 🙂 Zobaczmy podsumowanie!


 

User Story 1

Jako straszna noga z historii, chciałabym odwiedzić Potosi i poznać dzieje miejscowości, która była kiedyś największym miastem obu Ameryk i 4. największym miastem na świecie.

Realizacja

Potosi nas wyedukowało, powaliło swoją trudną historią i zapisało się w naszej pamięci na zawsze jako bardzo ważny punkt na mapie ziemi. Taki, który dużo w naszej historii znaczy, dużo pamięta i dzieli się z gośćmi swoimi niespełnionymi oczekiwaniami, żalem o to, że świat zapomniał, pretensjami o grabież i dzisiejszy brak perspektyw… wszystko to jest w pełni uzasadnione.

User Story dowiezione w całości…

Story Points:

Plan: 5 SP/ Realizacja: 5 SP

Na ulicach Potosi...

User Story 2

Jako poszukiwaczka nie tylko miłych, ale też ważnych doświadczeń, chciałabym zwiedzić dawną kopalnię srebra w Potosi, żeby trochę poczuć w jakich strasznych warunkach pracowali i nadal pracują tam górnicy.

Realizacja

Kopalnię odwiedziłam sama, bo lepiej sobie radziłam z dolegliwościami choroby wysokościowej. Ale mimo to, ta wycieczka fizycznie i psychicznie mnie pokonała, choć trzeba przyznać, że pozostanie jednym z najważniejszych doświadczeń, jakie przeżyłam w podróży.

Pełną relację z wizyty w kopalni, jeśli jeszcze nie czytaliście, znajdziecie pod tym linkiem - bardzo polecam lekturę, bo to ważna lekcja dla nas wszystkich:

Demo - Kopalnia Potosi

Story Points:

Plan: 8 SP/ Realizacja: 8 SP

Top zdjęcie - kopalnia Potosi... Antoño składający dary w kolejnej kapliczce bożka Tio...

User Story 3

Jako miłośniczka ładnych i zadbanych przestrzeni miejskich, chciałabym odwiedzić Sucre, żeby poznać konstytucyjną stolicę tego kraju i podobno najbardziej urocze miasto Boliwii.

Realizacja

Sucre było przyjemnym odpoczynkiem, choć dla mnie również miejscem rekonwalescencji z zatrucia pokarmowego. Miasto będziemy wspominać przede wszystkim pod kątem karnawału, który tam razem z mieszkańcami świętowaliśmy.

3SP dowiezione w całości! 🙂

Więcej o karnawale w Sucre przeczytanie w tym artykule:

 

Demo combo - Boliwia

Ale najlepszą wizytówką będzie galeria z 3 miast, gdzie ten karnawał oglądaliśmy: Potosi, Sucre i Copacabana:

Galeria - karnawał w Boliwii

Story Points:

Plan: 3 SP/ Realizacja: 3 SP

Top zdjęcie - karnawał w Sucre - lubię zaciętą minę tej dziewczyny 🙂 Waliła tymi talerzami z prawdziwym zaangażowaniem.

User Story 4

Jako turystka już zaaklimatyzowana na wysokościach, chciałabym zwiedzić La Paz, największą aglomerację miejską Boliwii i przejechać się kolejką Mi Teleferico, żeby zobaczyć panoramę tego giganta położonego na ekstremalnych wysokościach.

Realizacja

Dla nas La Paz pozostanie przede wszystkim miejscem boliwijskiego wieczoru blogosfery polskiej, w trakcie którego powymienialiśmy się doświadczeniami z "Wystraszonymi" i "Migawkami z podróży". Bardzo miło spędzony czas, dużo pozytywnej energii.

Mimo, że Bogdan się w La Paz trochę pochorował (znów żołądek 🙂 tylko tym razem on), to udało nam się trochę po mieście pochodzić, zwiedzić Muzeum (życiodajnej na tych wysokościach!) Koki, przejechać się Teleferico i zapamiętać to miasto jako najbardziej dziką, nieokiełznaną, fascynującą stolicę, jaką mieliśmy okazję kiedykolwiek zwiedzić.

Więcej o La Paz znajdziecie w tym artykule:

Demo combo - Boliwia

Story Points:

Plan: 5 SP/ Realizacja: 5 SP

Top zdjęcie - La Paz 🙂 Bo w kupie raźniej. Photo by: Magda Konik

User Story 5

Jako dziewczyna z jezior, chciałabym zobaczyć na własne oczy największe jezioro wysokogórskie na świecie- jezioro Titicaca, żeby zobaczyć w czym jest lepsze od Necka 🙂

Realizacja

Nie dotarliśmy nad jez. Titicaca w tym sprincie! To User Story przenosimy do następnego i niestety musimy zapisać sobie 0 SP jeśli chodzi o święte jezioro Inków.

Story Points:

Plan: 5 SP/ Realizacja: 0 SP

User Story 5

Jako dziewczyna z lasów, chciałabym zajrzeć choć na chwilę do lasów deszczowych Boliwii, żeby nacieszyć oko pięknym zielonym kolorem i odetchnąć trochę od surowego, wysokogórskiego krajobrazu.

Realizacja

To zastępnik dla Titicaca 🙂 W La Paz usłyszeliśmy, że do boliwijskich lasów można dotrzeć w 2h busikiem, że będzie tam ciepło i zielono. Postanowiliśmy odetchnąć trochę od chłodnej temperatury, dużych wysokości i surowych krajobrazów. Podróżowanie boliwijskimi mikrobusami jest samo w sobie przygodą. W tym maleństwie tłoczy się 11 osób plus kierowca. Zasuwa to po tych serpentynach jak szalone. Wysiada się na hasło, przystanków brak. Miks pasażerów jest super, bo od Azjatów, po blond Skandynawów, poprzetykanych barwnymi „lokalsami”, z Cholitas włącznie. A samo Coroico to przesympatyczna mieścina z uroczymi krajobrazami, świetna na błogi relaks. To nie było trudne zadanie do dowiezienia, więc 3 SP, ale w całości dowiezione.

O Coroico pisaliśmy w tym wpisie:

Demo combo - Boliwia

Story Points:

Plan: 3 SP/ Realizacja: 3 SP

Top zdjęcie - w drodze do Coroico... radość lokalnego transportu 🙂

29 SP - tyle punktów mieliśmy dowieźć w tym sprincie na podstawie pierwotnego planu (po uwzględnieniu dodatkowego User Story dotyczącego Coroico)

24 SP - tyle ostatecznie dowieźliśmy

83% - doskonały wynik 🙂


Kolejny sprint… nie będzie miał planu!!! 

W trakcie pracy z developerami nad aplikacjami, co któryś sprint skupia się na czymś, co po angielsku określamy „hardening”. W trakcie takiego sprintu zespół programistów pracuje nad rzeczami, które niekoniecznie łączą się z wymaganiami biznesu, ale są równie ważne, żeby utrzymać aplikację w dobrej kondycji. To może być „czyszczenie” kodu ze staroci już przez system nieużywanych albo przepisanie starego kodu w nowy, bardziej efektywny sposób (na przykład obniżający znacznie wykorzystanie mocy serwerów i przez to usprawniający działanie aplikacji), czasami to kwestia zainstalowania nowych narzędzi dla developerów, które pozwolą im lepiej i szybciej pracować.

Z punktu widzenia Product Ownera to dobry czas na odpoczynek od tworzenia krótkoterminowego planu, myślenia nad specyfikacjami, to czas na przygotowanie się do developmentu kolejnych, trudnych funkcjonalności. W czasie hardeninowego sprintu Product Owner ma trochę „wolnego”, bo wszystko, czym się programiści zajmują jest bardzo „techniczne” i wymagania są tworzone bezpośrednio przez nich.

Projekt „Zwinnie Przez Świat” ogłasza właśnie sprint hardeningowy, który zakończy się 17 marca. Nie oznacza to, że nic w tym czasie nie robimy 🙂 Prawda jest taka, że bardzo pilnie pracuję nad roadmapą naszej podróży po Ekwadorze i Kolumbii. Czasu zostaje nam niewiele, a bardzo dużo do zobaczenia, łącznie z Wyspami Galapagos. Zapominamy więc o relaksie długoterminowego podróżowania, przechodzimy na tryb „dokładnego planowania” tym bardziej, że wkradnie nam się transport lotniczy, który wymaga wcześniejszych rezerwacji.

No i najważniejsze – synchronizujemy się z „Trzecim Zwinnym”! 🙂 Dołącza do nas 20go marca!

W między czasie pojeździmy trochę po Peru i nie omieszkam Wam tego opisać, ale tym razem bez User Stories i punktów – zostawiamy sobie wolność „niedowiezienia” i totalnej elastyczności.

Pozdrawiamy z pięknej Arequipy – relacja z pobytu tutaj już niedługo! Jutro w stronę drugiego, najgłębszego kanionu na świecie – Kanionu Colca! Dwa razy głębszy niż Wielki Kanion... Ciężko mi to sobie wyobrazić.

Hasta la proxima vez Amigos!

Zostaw Komentarz